Moda na rameny zakorzeniła się na dobre w Polsce i nawet mój ukochany rodzinny Toruń doczekał się już dwóch lokali, gdzie ramen można zjeść (choć jeszcze nie próbowałam, bo dziwnym trafem jeśli już jem coś na mieście w Toruniu to zawsze ląduje w Manekinie – naprawdę nie wiem, jak to się dzieje ;p). Ja tysiące pysznych ramenów jadłam już w Vegan Ramen Shop (gdzie spróbowałam wszystkich!) i w Uki Green, a nawet zdarzył się jeden w Arigatorze i jeden mięsny w Uki Uki (ale moje serce pozostaje z wegańskimi <3). I teraz postanowiłam nauczyć się robić własne. Jeszcze nie superjapońskie, ale powoli tam docieram, a na razie jestem naprawdę z moich ramenów zadowolona. Ostatnio postanowiłam przyrządzić dyniowy wegański ramen z tofu i plastrami dyni, który wyszedł naprawdę bardz smakowity, lekko pikantny, sycący i rozgrzewający. Jedyne czego mi w nim brakowało to makaronu ramen, który najlepszy serwują dla mnie w Vegan Ramen Shop, a ten który kupiłam niestety się do niego nie umywa. Ale dyniowy wegański ramen wychodzi naprawdę bardzo dobry, jest w miarę łatwy, a domowy pyszny ramen na weekend to coś, czego naprawde potrzeba jesienią!
Dyniowy wegański ramen
(2 porcje)
Ramen:
~ 1 łyżeczka oleju kokosowego lub rzepakowego
~ 1 cebula
~ 1-2 ząbki czosnku
~ 1-2 cm imbiru
~ 800 ml bulionu warzywnego (może być z kostki, ale kupcie jakąś ekologiczną bez konserwantów ;))
~ 1 duża marchewka
~ 1 duża pietruszka
~ mały kawałek selera
~ 10 suszonych grzybów shitake
~ 2 łyżki sosu sojowego jasnego
~ 1 duża łyżka pasty miso (30 g)
~ ok. 80 g puree dyniowego
~ 200 ml mleczka kokosowego
~ sól, pieprz
~ pod 1/2 łyżeczki ostrej papryki / chili i papryki wędzonej
Na oleju kokosowym podsmażamy posiekaną drobno cebulę, przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i starty imbir. Smażymy 2-3 minuty i całość zalewamy bulionem. Dodajemy do niego obraną i przekrojoną na pół marchewkę, pietruszkę i seler. Wrzucamy grzybki shitake i dodajemy sos sojowy oraz pastę miso. Zupę doprowadzamy prawie do wrzenia, a następnie zmniejszamy ogień na średni i gotujemy pod przykryciem przez ok. 1 godzinę. Po tym czasie zupę przelewamy przez sito.
Marchewkę, pietruszkę i seler możemy wykorzystać do przygotowania pasztetu, grzybki można podać razem z ramenem (ja tak zrobiłam).
Do zupy dodajemy mleczko kokosowe, puree dyniowe i doprawiamy solą (niedużo, bo miso i sos sojowy są słone), pieprzem i paprykami. Mieszamy, zagotowujemy i zostawiamy na średnim ogniu pod przykryciem na ok. 1 godzinę (najlepiej po tym czasie odstawić na jeszcze 1 godzinę po zdjęciu z ognia ;-)).
Wierzch:
~ 1 kostka tofu wędzonego (180 g)
~ ok. 80 g pieczonej dyni w plastrach (czyli ok. 100 g plastrów surowej)
~ 150 g makaronu ramen
~ posiekany szczypiorek (u mnie niestety natka pietruszki, bo zabrakło)
Tofu kroimy w kostkę i podsmażamy na rozgrzanej patelni wysmarowanej odrobiną oleju. Makaron gotujemy wg przepisu na opakowaniu (u mnie ok. 3 minuty) i odcedzamy.
W miseczkach układamy porcje makaronu, a na nim grzybki shitake, podsmażone tofu i plastry dyni. Zalewamy bulionem. Na wierzchu posypujemy szczypiorkiem. Smacznego :)
1 komentarz
Muszę kiedyś ugotować sobie takie ramen !