Jak pisałam niedawno – odrywam ziemniaki na nowo i dzisiaj mam dla Was kolejny tego przykład. Na to danie wpadłam w jakiejś gazetce i stwierdziłam, że skoro polskie pierogi ruskie uwielbiam to białoruskie sasznie z twarogiem też na pewno mi przypadną do gustu. I w ogóle się nie myliłam! Z pozoru wydają się dość trudne, ale ich przygotowanie to tak naprawdę wymieszanie paru składników i uformowanie w dłoniach, więc na pewno dacie radę ;) A jak macie już ugotowane wcześniej ziemniaki to przygotowanie zajmie max. 15 minut, co chyba często jest bardzo przydatne, kiedy wracamy głodni i nie chce nam się długo stać w kuchni ;> I to pierwsze moje danie kuchni białoruskiej, którą na pewno lepiej zgłębię w najbliższym czasie. A tymczasem zapraszam na przepyszne, sycące i oryginalne kotlety z niespodzianką w środku. Na pewno sasznie z twarogiem i Wam posmakują ;)
Sasznie z twarogiem
(2 porcje)
~ 400 g obranych ziemniaków
~ 1 jajko
~ 1 łyżka mąki (ok. 25 g)
~ 100 g twarogu półtłustego
~ 1 dymka ze szczypiorkiem
~ sól, pieprz
Ziemniaki gotujemy i studzimy. Ugniatamy na gładką masę. Mieszamy z jajkiem, mąką oraz szczyptą soli i pieprzu.
Twaróg rozdrabniamy i mieszamy z posiekaną dymką ze szczypiorkiem, solą i pieprzem. Dokładnie mieszamy (możecie wlać odrobinkę wody, żeby lepiej się spoiło wszystko ;)).
Ciasto ziemniaczane dzielimy mniej więcej na 8 części. Bierzemy pierwszą do ręki, nakładamy farsz i nakładamy górą obklejając tak, żeby twaróg był w środku i formując kotlet. Robimy tak 4 razy. Smażymy na patelni z rozgrzanym olejem z każdej strony po ok. 5 minut. Podajemy z surówkami (u mnie tradycyjnie upieczone starte buraki, jeszcze mi się nie znudziły ;p). Smacznego :)
8 komentarzy
To takie kotlety z ziemniaków – uwielbiam ;)
czasami jak zostanie mi puree z ziemniaków, to robię po prostu kotlety z niego :) a teraz już wiem, że można dodać twaróg i będą jeszcze pyszniejsze!
Jak malowane :D
Pysznie wyglądają, lubię takie przypieczone kotleciki, które nie ociekają tłuszczem :)
Zapewne smakują obłędnie ;)
tego dania nie znam, kuchnia wschodnia naszych sąsiadów jest mi odległa, chyba pora to zmienić :)
Melduję, że zrobione i zjedzone! Mniamuśne! :) najlepsze, gdy są bardzo gorące z częściowo płynnym serem :)
Ale super, że smakowały <3 Ja też właśnie uwielbiam, kiedy są jeszcze ciepłe, ale czasem u mnie się to kończy poparzonym językiem :D