Makaron z bobem i serem pleśniowym to łatwy i szybki przepis na bób.
Wiem, że wiele osób z niecierpliwośią wyczekuje sezonu na bób. Słyszałam o i nawet znam takich, którzy jedzą bób bez żadnych dodatków, a przestają tylko dlatego, że zaczyna ich boleć brzuch ;)
U mnie w domu rodzinnym bobu się w ogóle nie jadało. Choć w latach licealych próbowałam go nieśmiało wprowadzić, fasolka szparagowa i kalafior nie chciały mu ustąpić miejsca. Rodzice spróbowali, nałożyli sobie łyżkę czy dwie, ale nie na tyle, żeby zachęciło mnie do dalszych eksperymentów. Do czasu.
Choć w domu rodzinnym rozwijałam swoje zdolności cukiernicze piekąc prawie co tydzień nowe ciasto, to dopiero studia pozwoliły mi w pełni rozwinąć kuliarne skrzydła. Przepisy studenckie mają to do siebie, że zazwyczaj to szybkie i tanie dania. Jednak, z czasem zbyt proste i powtarzalne przepisy robią się po prostu nudne i trzeba kombinować. Jeśli oczywiście lubi się próbować nowych przepisów i odkrywać wyjątkowe smaki.
Studia zresztą nauczyły mnie nie tylko kreatywności w kuchni, ale też sprytu i mądrości. Wiadomo, że w sezonowe warzywa są tańsze i lepsze niz niesezonowe. Nauczyłam się więc jeszcze bardziej doceniać sezonowość warzyw i owoców i czerpać z niej jak najwięcej. A sezon na bób na stałe wszedł do grona moich ulubionych tygodni w ciągu roku.
Makaron z bobem i serem pleśniowym to szybki i łatwy przepis na sezonowy obiad
Kategoria przepisy na bób zaczęła się więc pięknie rozrastać. Powstała moja ukochana sałatka z bobem i jajkiem, pasta z bobu i mięty czy makaron soba ze szpinakiem i bobem. Okazało się, że bób jest wspaniały, ale jednak wolę go w połączeniu z innymi składnikami niż jedzony bez niczego.
Sezon na bób już troszkę trwa, a ja wykorzystałam już go w moich ulubionych przepisach. Miałam więc ochotę wypróbować nowy przepis. A chciałam też, żeby był to obiad na szybko i w miarę fit. Na szybko, bo ostatnie upały nie zaczęcają specjalnie do długiego wystawania w kuchni. A fit, bo miałam ochotę na coś zdrowego po małych szaleństwach dni poprzednich.
Powstało więc takie pyszne małoskładnikowe spaghetti z bobem i serem pleśniowym. Choć już ser pleśniowy zapewnia dużą dawkę wyrazistości, to postanowiłam jego umamiczny charakter jeszcze zintensyfikować dodając suszone pomidory.
Całość wyszła lekko kremowa, cudownie umamiczna i naprawdę pyszna. Do tego dla mnie dania makaronowe, szczególnie z długimi makaronami, to ostatnio comfort food. Na kilka lat uśpiłam jakoś moją miłośc do makaronu, która została ponownie wskrzeszona w Rzymie, kiedy jadłam przepyszne tonnarello z owocami morza.
Jednak, jeśli wolisz, sprawdzi się tutaj też makaron penne, świderki lub inny kształt, który lubisz. Zachęcam do próbowania i szukania swojej ulubionej wersji :)
SKŁADNIKI
- 120 g makaronu typu spaghetti lub innego
- 300 g świeżego bobu
- 3 cebulki z dymki (lub 1 mała cebula)
- 3-4 suszone pomidory
- 130 g sera pleśniowego z niebieską pleśnią
- sól, pieprz
- 1/2 łyżeczki czosnku granulowanego lub świeżego
- garść posiekanego szczypiorku
PRZYGOTOWANIE
- Makaron gotujemy al dente zachowując 1/2 szklanki z gotowania makaronu.
- Bób gotujemy do miękkości (młodemu wystarczy dosłownie 5 minut, starszemu ok 10-15). Obieramy lub nie (wedle uznania, ja wolę obrany).
- Cebulki od szczypiorku oraz suszone pomidory siekamy. Wrzucamy na patelnię i chwilę je smażymy, żeby się lekko przypaliły.
- Dodajemy bób, ugotowany makaron, ser, wodę z gotowania makaronu. Wszystko mieszamy i doprawiamy. Mieszamy i trzymamy na ogniu, aż ser się roztopi, a całość lekko redukuje.
- Makaron przekładamy na talerze. Z wierzchu posypujemy szczypiorkiem i ew. układamy połówki pomidorków koktajlowych. Smacznego :)