Naleśniki gryczane ze szpinakiem i fetą to zdecydowanie moi naleśnikowi ulubieńcy. Uwielbiam połączenie lekko cierpkiej gryki z delikatnym szpinakiem, nutką czosnku i wyrazistą słoną fetą. Nawet będąc w naleśnikarni i widząc morze opcji i nowych połączeń, zazwyczaj wybieram właśnie szpinak i fetę. Bo kiedy zamawiam coś innego, zawsze tęsknię za tą wersją.
Swego czasu pojawiały się one w każdy piątek. To szybki, tani, zdrowy i pyszny sposób na obiad, więc w czasach studenckich były wręcz idealne. Choć tradycyjnie smaży się naleśniki na mące pszennej, to ja zdecydowanie tutaj polecam właśnie mąkę gryczaną. Ma swój charakterystyczny smak i zapach, które nie każdemu może odpowiadać, ale zapewniam, że tutaj ta mąka sprawdza się idealnie.
Naleśniki gryczane ze szpinakiem i fetą

(4-5 sztuk)
Naleśniki gryczane:
~ 100-120 g mąki gryczanej
~ 1 jajko
~ 3/4 szklanki wody
~ szczypta soli
Mąkę wsypujemy do miski. Wbijamy jajko, solimy i dolewamy wodę. Mieszamy energicznie trzepaczką i odstawiamy na 10 minut. Jeżeli ciasto jest za gęste dolewamy troszkę wody. Na rozgrzanej patelni smażymy 4-5 dużych cienkich naleśników.
Nadzienie:
~ 400 g mrożonego szpinaku
~ 150 g fety
~ 1 cebula
~ sól, pieprz
~ solidna szczypta gałki muszkatołowej
~ 1 łyżka oliwy lub oleju
Cebulę drobniutko siekamy i podsmażamy na rozgrzanej oliwie lub oleju, aż się zeszkli. Dodajemy szpinak i smażymy na średnim ogniu ok. 5 minut (jeżeli wrzucacie częściowo jeszcze zamrożony poczekajcie, aż się rozmrozi na patelni i dopiero od tego momentu liczcie 5 minut ;)).
Doprawiamy solą, pieprzem i gałką (nie przesadzajcie z solą, bo feta jest już dość słona ;)). Dodajemy pokrojoną w kosteczkę fetę, delikatnie mieszamy i wyłączamy ogień. Nadzienie dzielimy na usmażone naleśniki i składamy wedle uznania. Wrzucamy jeszcze na chwilkę na rozgrzaną patelnię, na której wcześniej smażyliśmy naleśniki z trzymamy ok. 1 minuty z każdej strony na średnim ogniu, żeby zrobiły się fajnie chrupiące. Smacznego :)

3 komentarze
Przypomniałaś mi jak dawno nie jadłam naleśników i szpinaku :)
gryczane są wspaniałe, w sumie to nie wiem czemu i ja swoich jeszcze nie dałam na bloga. Dopiero ostatnio nadrobiłam zaległości z owsianymi :P
Ale napakowane ;) Może dzięki nim polubiłabym się bardziej ze szpinakiem.