Było mięso, więc teraz pora na wegetariańskie klimaty, a z tym wiąże się kolejny cudowny pasztet. Zauważyłam zresztą, że jak już zacznie się robić pasztety to nie można przestać. Ja cały czas mam nowe pomysły i już nawet ustawiła się z nich kolejka i czekają, aż będą mogły tutaj trafić. A ta kolejka cały czas się wydłuża (dzisiaj na przykład przybył kolejny osobnik ;p). Ale dobry pasztet nie jest zły, więc myślę, że nie będzie Wam to przeszkadzać ;) Tym razem mam dla Was taki, który mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Przez wiele lat fasola kojarzyła mi się tylko z fasolką po bretońsku albo z barszczem po ukraińsku mojej mamy. I przez ten cały czas nie pomyślałam sobie, że fasola może mieć o wiele więcej zastosowań. A kiedy już zaczęłam odkrywać to zauważyłam, ile straciłam! Choć jest dość ciężka to warto po nią sięgnąć i trochę z nią pokombinować. Połączenie jej z gruszką mignęło już mi kilka razy przed oczami i musiałam wypróbować. Potem pomyślałam, że przydałoby się i jakieś zioło do wrzucenia i wujek google podpowiedział mi, że tymianek. I dzięki temu powstał cudowny, sycący i pełen aromatów pasztet z fasoli z gruszką. Oryginalny w smaku, smaczny i bardzo szybko znikający ;) U mnie w formie muffinek (łatwo przenosić, polecam ten patent :D), ale można również upiec tradycyjnie w keksówce (co zapewne zrobię niedługo w domu dla mamy ;)). Róbcie koniecznie :)
Pasztet z fasoli z gruszką
(keksówka 20×11 cm lub ok. 12 foremek na muffinki)
~ 1 cebula
~ 200 g fasoli białej suchej
~ 1 gruszka (ok. 150 g)
~ 1 jajko
~ 2 łyżeczki tymianku
~ sól, pieprz
~ 1-2 łyżki oleju
Fasolę zalewamy wodą na noc, a następnego dnia gotujemy do miękkości. Odcedzamy i lekko studzimy.
Na oleju podsmażamy posiekaną cebulę. Po kilku minutach dodajemy obraną i pokrojoną w kostkę gruszkę. Smażymy kilka minut. Doprawiamy solą, pieprzem i tymiankiem. Wrzucamy fasolę. Chwilę smażymy i odstawiamy, aby lekko przestygło. Po tym czasie dodajemy jajko i dobrze mieszamy. Przekładamy do keksówki albo do foremek. Pieczemy ok. 40 minut w 180 stopniach. Studzimy kilka godzin, a najlepiej przez całą noc. Smacznego ;)
4 komentarze
Wygląda apetycznie :)
świetne jako przekąska, ale myślę, że mogą też spokojnie zastąpić posiłek :)
Pierwsze co to patrze babeczki i pewnie się coś tu pomyliło, ale ku zdziwieniu to właśnie paszteciki :D super pomysł :)
O dziękuję bardzo! I naprawdę – upieczenie takich mini pasztecików świetnie sprawdza się na wynos albo na imprezy :) Pozdrawiam :)