fbpx

Co zjeść na Podlasiu, czyli mały przewodnik po podlaskich specjałach

by Kucharka w baletkach

Co zjeść na Podlasiu to pytanie, które zadałam sobie ostatnio wyjeżdżając na tydzień w ten wyjątkowy region. Chociaż mieszkam w Warszawie i dojazd do niego zajmuje mi tylko 2 godzinki, to wylądowałam na nim dopiero drugi raz w życiu.

Jednak, tym razem postanowiłam lepiej poznać Podlasie. Nie tylko turystycznie, ale też kulinarnie. Choć te aspekty tak naprawdę się łączą ;)

Na wstępie od razu powiem, że Podlasie jest piękne. Mam wrażenie, że wjeżdżając tam, wjeżdża się w jeden wielki Park Narodowy, który dzieli się na mniejsze. To tutaj można poczuć piękno natury, jej spokój, spotkać żubra czy łosia, zobaczyć setki bocianów, przejść się rozlewiskami Narwi czy wsiami z malowniczymi drewnianymi chatami. Podlasie to też miejsce historyczne z żydowskim Tykocinem. To też tygiel kultur z tradycjami prawosławnymi, żydowskimi, muzułmańskimi czy katolickimi.

Podlasie to naprawdę wiele. Tydzień nie starczy, żeby wszystko wchłonąć. I wszystko zjeść ;) Udało mi się jednak spróbować bardzo dużo, ale chętnie też wrócę na więcej…

Jeżeli wybierasz się na Podlasie i chcesz poznać jego autentyczne smaki, zapraszam na listę co zjeść na Podlasiu.



Co zjeść na Podlasiu?

Kuchnia Podlaska jest wyjątkowa, ale nie zostanie raczej moją ulubioną.

Warto od razu wspomnieć, że kuchnia podlaska jest bardzo mączna, mięsna, tłusta i ciężka. Lubi wrzucać jedzenie na głęboki tłuszcz i lubi podawać dużo. Lubi też podawać do wszystkiego śmietanę, nawet na surówce, w której już jest śmietana. Dodatkowo, pełno w miej pierogów, placków wszelkiego rodzaju Lubi też miód i lubi mocne nalewki, po której muszę potrząsnąć głową 10 razy, żeby pozbyć się tej goryczy z ust (ach ten Duch Puszczy…).

Jednak, lubi też podawać bardzo smacznie…

Chłodnik litewski

Co zjeść na Podlasiu, czyli chłodnik litewski na cieplejsze dni

Chłodnik litewski to zupa idealna na lato, którą też dostaniesz w większości restauracji na Podlasiu. Jeżeli jesteś w lato i nie masz ochoty na ciężkie dania kuchni podlaskiej, chłodnik sprawdzi się idealnie. Uwaga jednak, bo jest bardzo śmietanowy, ja wolę swoją lżejszą wersję z kefirem, ale na Podlasiu kochają śmietanę ;)

Babka ziemniaczana vs żydowski kugiel

Babka ziemniaczana to klasyk kuchni podlaskiej, której trzeba spróbować. Najczęściej podawana jest jako podsmażone chrupiące plastry z zasmażką.

W żydowskiej tykocińskiej Tejsza spróbować można żydowskiej wersji babki znanej jako kugiel z kiełbasą i cebulą. Natomiast w tatarskiej jurcie w Kruszynianach wersji tatarskiej bez podsmażenia i bez mąki (z tego co mówił nam kelner ;)).

Kartacze

Kartacze to ziemniaczane pyzy z mięsem. Zazwyczaj dwie sztuki wystarczą, żeby najeść się aż za bardzo. Można je zjeść właściwie wszędzie na Podlasiu i zawsze podawane są z zasmażką. Ja niestety sama się nie spotkałam, ale podobno można trafić też na kartacze wegetariańskie z soczewicą. Na pewno spróbuję, jak będę miała szczęście na Podlasiu następnym razem ;)

Soczewiaki, moje ulubione

Co zjeść na Podlasiu - soczewiaki, czyli smażone pierogi z soczewicą

Soczewiaki z kolei to danie typowe nie dla całego Podlasia, ale dla Suwalszczyzny. To również ziemniaczane, ale bardziej pierogi, z soczewicą, które się najpierw piecze, a później podsmaża. Dla mnie osobiście to najlepsze danie, które jadłam na Podlasiu i polecam zjeść je w restauracji Wigraszek w Bryzglu.



Kiszka ziemniaczana

Kiszka ziemniaczana to danie dla odważnych mięsożerców ;) To jelito wieprzowe wypełnione ziemniakami i upieczone, boczkiem i cebulką. Dla mnie to byłoby zdecydowanie za dużo, ale znam mięsożerców, którzy ją uwielbiają.

Mrowisko, czyli chruściki z dodatkami

Mrowisko to regionalna odmiana znanych chruścików i nic innego niż chruściki z miodem, rodzynkami i makiem ułożone w wieżyczkę. Zdecydowanie bardziej mokra wersja chruścików niż tradycyjne posypane cukrem pudrem, która bardzo uzależnia.

Sękacz, czyli coś bez czego z Podlasia nie wypuszczają ;)

Sękacz, czyli duma Podlasia. Obecnie trudno kupić naprawdę dobry domowy sękacz i większość, jak nie wszystkie, które można kupić w sklepach to masówka. Najlepiej więc zorientować się u miejscowych, gdzie upolować autentyczny podlaski sękacz i najczęściej będzie to jakaś miła pani gospodyni w podlaskiej miejscowości.

Marcinek, czyli wielowarstwowy tort z Hajnówka

Tort Marcinek, czyli hajnowski tort z kruchymi blatami i kremem śmietankowym

Marcinek to tort, który sama upiekłam na urodziny taty pół rok temu. I miałam potem szczęście, że prawdziwa podlaska babcia, babcia męża mojej przyjaciółki, upiekła im Marcinka na poprawiny. Mogłam więc nie tylko spróbować najbardziej autentycznego Marcinka podlaskiego, ale też przekonać się, że moja wersja jest równie pyszna. A według moich rodziców, nawet lepsza ;)

Jednak, Marcinek jest czasochłonny i nie każdemu będzie się chciało piec 15 cieniutkich blatów. Najlepiej więc po prostu będąc na Podlasiu próbować, bo to przepyszne kruche ciasto ze śmietanowym kremem. Jest słodkie, ale nie przesłodzone, delikatne i pyszne.

Kuchnia tatarska na Podlasiu

Kuchnia tatarska to mógłby być osobny wpis. Jednak, trzeba napisać chociaż kilka słów o kuchni tatarskiej we wpisie co zjeść na Podlasiu. Bo właśnie na Podlasiu zostało jeszcze kilka tysięcy Tatarów, którzy głównie mieszkają w Białymstoku i mają swój ośrodek kulturalny we wsi Kruszyniany. Z tej wsi można też ruszyć na szlak tatarski na Podlasiu, albo tam go zakończyć. Jednak, będąc w Kruszynianach warto wstąpić to tatarskiej jurty i spróbować specjałów tatarskiej kuchni.

Menu tatarskiej jurty u Dżenetty - co zjeść na Podlasiu

Ja bardzo liczyłam, że uda nam się trafić na opatentowanego przez Dżenetty, właścicielkę jurty, pierekaczewnika, ale nie mieliśmy tyle szczęścia. Przesympatyczny kelner powiedział, że jest przy nim dużo pracy, a cała blacha starcza na zaledwie 5 porcji. Ciężko więc idealnie trafić, ale warto próbować i pytać ;)

Jak widać na zdjęciu menu, są tam same tatarskie dania, które ciężko spotkać gdzie indziej. Najwięcej poleceń widziałam odnośnie mant na słodko. Jednak, mieliśmy ochotę na wytrawny obiad. Ja spróbowałam bielusza, a Krzysiek tatarskiej babki ziemniaczanej.

Mój bielusz okazał się puszystą, ale nie suchą, pyszną bułeczka z lekko słodkim, dzięki dyni, nadzieniem. Natomiast babka ziemniaczana Krzysia była wilgotna, bardzo ziemniaczana i smaczna, ale brakowało nam chrupkości, do której przyzwyczailiśmy się w innych podlaskich babkach ziemniaczanych.

Jednak, oboje wyszliśmy zadowoleni i najedzeni. Kelner bardzo długo opowiadał nam o jedzeniu, wiedział wszystko o każdej potrawie i zarzucił kilka ciekawostek. Była wiec to nie tylko ciekawa wizyta w restauracji z kuchnią, z którą wcześniej się nie spotkałam, ale też sympatyczne spotkanie. Bardzo polecam każdemu kto wyląduje w Kruszynianach. Ja na pewno wpadnę jeszcze raz :)

coś na dokładkę?

1 komentarz

Maria 31 sierpnia 2022 - 14:25

Wszystkie wersje babki ziemniaczanej są wspaniałe – i najlepiej smakują na Podlasiu :)

Odpowiedz

Skomentuj

Close