Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz w swoim życiu jadłam falafela, ale wiem, że jedne z najlepszych jadłam w warszawskiej restauracji Falla i odkąd je zjadłam wiedziałam, że muszę zrobić własne. Ale nie takie twarde, tłuste i okropne jak dają w kebabach, ale właśnie takie fallowe – cudownie mięsiste, aromatyczne i najlepsze ever. I zrobiłam tradycyjne falafele obawiając się, że rozwalę moją maszynkę do mielenia, ale wiedząc, że jeśli nawet się tak stanie to tak musiało być. A robiłam je na takie mini świąteczne spotkanie ze znajomymi, podczas którego pomyślałam, że takie tradycyjne falafele to jest super opcja na pierwszy czy drugi dzień świąt, a nawet sylwestra. Osób, które rezygnują z mięsa jest coraz więcej, więc warto pomyśleć też o nich przy planowaniu świąt, a gwarantuję Wam, że na te falafele rzucą się nie tylko roślinożercy ;-) I wbrew moim obawom – moja maszynka jest cała, falafele są przepyszne, smażenie w głębokim oleju okazuje się dużo łatwiejsze niż myślałam, a samo robienie falafeli to nic trudnego (tylko trzeba mieć silne ręce). Więc zachęcam bardzo i zapraszam na przepyszne falafelki :-)
Tradycyjne falafele
(20 falafeli)
~ 200 g suchej ciecierzycy
~ 1 cebula
~ 2 ząbki czosnku
~ 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
~ 1 łyżka posiekanej kolendry
~ 1 łyżeczka zmielonego kuminu
~ 1/4 łyżeczki ostrej papryki
~ 1/4 łyżeczki cynamonu
~ 3/4 łyżeczki soli, solidna szczypta pieprzu
~ 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
~ olej do smażenia (u mnie rzepakowy)
Ciecierzycę zalewamy obficie zimną wodą (bo zwiększy objętość) i odstawiamy na całą noc.
Następnego dnia mielimy razem z obraną posiekaną cebulą i obranymi ząbkami czosnku w maszynce do mielenia mięsa (można też zmiksować na gładką masę, ale trzeba to zrobić bardzo dokładnie, żeby falafele się ładnie trzymały). Dodajemy posiekane zioła, przyprawy, sodę i dokładnie mieszamy. Odstawiamy do lodówki na minimum godzinę.
Po tym czasie za pomocą łyżki nabieramy porcje ciasta (1 porcja to 1 łyżka) i formujemy falafel – najlepiej nabrać porcję, ścisnąć dość mocno o bok miski, a następnie za pomocą dłoni uformować spłaszczone kulki.
Do głębokiego rondelka lub patelni z grubym dnem wlewamy olej i go rozgrzewamy. Wrzucamy falafele na rozgrzany olej (ja po wrzuceniu zmniejszyłam troszkę ogień) i smażymy 2-3 minuty z każdej strony. Wykładamy na ręcznik papierowy, żeby odciekły z tłuszczu.
Jeżeli falafele będą się Wam rozpadały (a tak może się zdarzyć szczególnie jeśli robicie je pierwszy raz) to dodajcie dla pomocy 1-2 łyżki mąki. W tradycyjnej wersji nie ma mąki, ale myślę, że można trochę nagiąć zasady czasem ;-)
Podajemy z sosem tzatziki, hummusem, sosem czosnkowym lub pomidorowym. Smacznego :-)
1 komentarz
KIedyś zrobię :)