Myślę, że to pytanie wiele osób zadaje sobie wchodząc na wagę po ciężkim tygodniu pełnym smoothies z jarmużu, owsianek z chia na mleku migdałowym na śniadanie i sałatek bez dressingu na obiad (bo przecież w dressingu tyle kalorii i tłuszczu!). Bo przecież trzymaliśmy się diety. Bo przecież sobie odmawialiśmy. A skończyło się jak zawsze. Czyli braku jakiekolwiek poprawy albo wręcz przybraniu iluś tam gram. I wiele osób stwierdza wtedy, że to wszystko bez sensu i serwuje sobie na śniadanie bekon z jajkami zagryzając białym chlebem z masłem. Albo robi sobie kanapki z nutellą i myśli, że 'od jutra znowu na 100 pro!’. Ale czy właśnie 100 pro sprawi, że każdy może magicznie schudnąć i lepiej się czuć w swoim ciele? Co to właściwie znaczy dieta na 100 pro? A co jeśli Wam powiem, że katorżnicza dieta, która zakłada serwowanie sobie wyłącznie posiłków, które smakują jak kartka papieru i które trzeba zapijać hektolitrami zielonych i czerwonych herbat lub herbatkami odchudzającymi, żeby czuć się sytym nie jest wcale na odchudzanie dobra? Co jeśli Wam powiem, że moim zdaniem to złe podejście do odchudzania i błędne przekonania powodują, że nie można schudnąć? Więc jakie powinno być to podejście i gdzie wiele osób się myli?
Dlaczego nie chudnę mimo diety, czyli 6 błędów odchudzania
Traktowanie diety jako kara
Wiele osób przechodząc na dietę myśli raczej o tym co stracili niż co mogą zyskać. Często już pierwszego dnia myślą sobie o tym soczystym wielkim burgerze, który jedli ze znajomymi tydzień temu. Albo o pizzy, którą zamówili do domu w poprzedni weekend. Albo o tym czekoladowym torcie z ostatnich urodzin koleżanki. Ale – po pierwsze nikt nie każe nikomu kompletnie rezygnować z ulubionego jedzenia (choć może faktycznie lepiej nie jeść burgerów i pizzy codziennie, bo ciężko wtedy schudnąć, ale jeżeli byłoby się wyjątkowo aktywnym i wszystkie te kalorie spaliło… :p) to raz w tygodniu można na to sobie spokojnie pozwolić. Dla zdrowej głowy i dla własnego samopoczucia. A w resztę dni warto nie patrzeć na jedzenie myśląc „to obrzydliwe zdrowe coś” tylko otworzyć się na nowe smaki i szukać swoich ulubionych.
Nie rozumiem, dlaczego ludzie traktują zdrowe odżywianie jako karę i jedząc nasiona chia na mleku, które im nie smakują i które dla nich wyglądają jak jeden wielki glut, myślą sobie, że tak musi być. Bo smaczne jedzenie to tylko to niezdrowe, tłuste albo słodkie. Ale to bzdura. Zdrowe jedzenie, posiłki i gotowanie to naprawdę morze możliwości, z których można korzystać. I jeżeli ich nie znacie to po prostu poszperajcie w Internecie szukając smacznych zdrowych inspiracji. Nikt nie każe Wam nic wymyślać i zdecydowanie nikt nie każe jeść liścia sałaty na śniadanie albo gotować piersi z kurczaka w bulionie i udawać, że jest smaczna (te pseudozdrowe gazety często lubią takie pomysły rozsiewać). Nawet jeżeli na moim blogu nic nie wpadło Wam w oko to poszukajcie inspiracji na innych. Wpiszcie w wyszukiwarkę to na co macie ochotę albo za czym tęsknicie np. zdrowe spaghetti carbonara, zdrowa pizza, pierś z kurczaka bez tłuszczu itd. A w weekend po tygodniu zdrowego jedzenia idźcie na tradycyjną pizzę w nagrodę, żeby następnego dnia znowu jeść zdrowo. Wszystko dla ludzi ;) Niech dieta nie będzie tylko dietą, ale nowym sposobem odżywiania, który polubicie.
Przesadna wiara w suplementy i magiczne środki
Herbatki odchudzające. Zielone i czerwone herbaty przyspieszające przemianę materii. Magiczne tabletki odchudzające. Jogurty poprawiające trawienie. Na rynku można znaleźć naprawdę sporo produktów z każdej kategorii, które obiecują, że schudniesz 5 kg w tydzień albo nagle z rozmiaru 42 wciśniesz się w 38. Niestety – nic samo się nie zrobi.
To że zaczniesz pić czerwoną herbatę codziennie, co sprawi, że Twoja przemiana materii się poprawi, nie sprawi, że szybciej schudniesz, jeśli będziesz dalej niezdrowo się odżywiać. Magiczne tabletki mogą mieć jakieś działanie wspomagające, ale na tyle niewielkie, że nie warto karmić swój organizm chemią. Wszystkie te środki nie idące w parze ze zmiana nawyków na nic się nie zdadzą. Oczywiście picie zielonej i czerwonej herbaty na złe nie wyjdzie, ale już przyjmowanie tabletek odchudzających nie wpłynie dobrze ani na nasze ciało ani na grubość portfela. A jeżeli chcemy utrzymać efekty i tak czy siak trzeba zmienić nawyki ;)
Utożsamianie zdrowego jedzenia z dietetycznym
Mój S. wymyślił sobie grę, która nazywa się „wkurz kucharkę w baletkach zadając milion pytań” i za każdym razem, kiedy jemy razem jakieś danie albo deser przygotowane przeze mnie to zaczyna serię pytań: „Patka, a to jest zdrowe?”, „A wege?”, „A fit?”, „A dietetyczne?” itd. cokolwiek mu do głowy przyjdzie. I jak za pierwszymi razami było to nawet słodkie to po 5 serii jednego dnia te pytania już trochę irytują :p Ale uzmysłowiło mi to, że generalnie wiele ludzi nie do końca zdaje sobie z sprawę, że nie wszystko co zdrowe jest też dietetyczne i kiedy próbują schudnąć zaczynają jeść zdrowo, a potem dziwią się, że waga stoi w miejscu. Bo przecież tak się starali!
Niestety smutna prawda jest taka, że nie wszystko, co zdrowe jest dietetyczne, a ostatecznie w traceniu wagi rozchodzi się głównie o ujemny bilans kaloryczny, więc jeżeli je się po prostu za dużo kalorii to się nie schudnie. Oczywiście, człowiek będzie się na pewno czuł lepiej, zapewne poprawi mu się cera i wyniki badań, ale może mieć to niewielki albo zerowy wpływ na wagę. Dobrym przykładem tu może być chociażby awokado, które jest superzdrowe, ale w 100 g ma aż 160 kcal (czyli ok. ½ awokado), a więc nie problem zjeść go za dużo. Albo inne wysokokaloryczne owoce tj. banany, daktyle, winogrona czy mango. Łatwo też przesadzić z węglowodanami, czyli zjeść za dużo makaronu, nawet pełnoziarnistego, płatków owsianych czy ryżu.
Trudno przytoczyć jakąś ogólną definicję zdrowego czy dietetycznego. Zdrowe, czyli naturalne, pozbawione konserwantów i ulepszaczy. A dietetyczne to jedzenie niskokaloryczne. Najlepiej jeśli to dietetyczne idzie w parze ze zdrowym, więc lepiej unikać produktów light, w których tłuszcz często zastąpiony jest po prostu przed dodatkowe cukry. Oczywiście jeśli zastąpimy tradycyjne produkty odpowiednikami light to ostatecznie powinno udać nam się schudnąć, ale nie będzie miało to dobrego przełożenia na nasze samopoczucie czy wygląd, bo może okazać się, że zaczęliśmy spożywać więcej ukrytych cukrów. Więc jeżeli chcemy schudnąć najbardziej optymalnie byłoby szukać zdrowego dietetycznego jedzenia albo nie przesadzać z ilością zdrowego ;)
Podjadanie między posiłkami
Chcesz gryza? Może ciasteczko? Może łyka? Może jednego? Może drugiego? Chcesz spróbować? Ile razy w ciągu dnia można natknąć się na takie pytania? Jeżeli cały dzień wokół siebie ludzi na pewno bardzo często. Ale choć to wszystko bardzo niewinnie brzmi może być bardzo winne w skutkach. Jedno ciasteczko, kilka chipsów, kilka paluszków, garść orzechów potrafią mieć po 100 kcal, a jak kilka się takich małych wybryków nawinie w ciągu dnia to jakby tak to wszystko pozbierać to kalorycznie wychodzi jak dodatkowy posiłek. Warto też zwrócić uwagę na to, co pijemy, bo taka ładna duża kawa z mlekiem też może mieć grubo ponad 200 kcal.
Przyznam Wam szczerze, że dla mnie podjadanie między posiłkami to właśnie był sposób na przytycie, bo moje porcje posiłków były na tyle duże, że nie potrafiłam wcisnąć więcej. I choć skupiłam się na zdrowym podjadaniu typu orzechy, masło orzechowe i suszone owoce to sposób ten okazał się bardzo skuteczny (choć też musiałam uzbroić się w cierpliwość, bo nie wszystko dzieje się od razu). Więc takie z pozoru małe przekąski potrafią nieźle namieszać. I jeżeli chcemy schudnąć warto je wykluczyć i zadbać o sycące, pełnowartościowe posiłki, które sprawią, że nie będziemy mieli ochoty na podjadanie. I też to może być idealny trening silnej woli i asertywności, kiedy czasem odmówimy, gdy ktoś częstuje ;) Jako pro tip, który u mnie się idealnie sprawdza, kiedy teraz już nie chcę przytyć, jest jedzenie na pierwsze i drugie śniadanie czegoś z owocami, bo wtedy po południu bardzo rzadko mam ochotę na coś słodkiego (a tak po obiedzie to zawsze najbardziej jakoś te słodycze wchodzą ;)). Więc nie bagatelizujmy gryzów, chapów, łyków, bo potrafią być małymi potworami :p
Brak aktywności fizycznej
Dieta dietą i to oczywiście główna składowa naszego sukcesu w zrzucaniu wagi, ale nie pomijamy całkowicie bycia aktywnym, bo czy się odchudzamy czy nie to powinna być podstawa zdrowego trybu życia. Nie dość, że ruszając się więcej od razu lepiej się poczujecie to jeszcze szybciej zrzucicie nieproszone dodatkowe kilogramy. Już słyszę wymówki, że nie ma czasu, że nie ma pieniędzy na siłownię, że dzieci, że zmęczeni, że serial, że zimno, że źle itd. Ale naprawdę jeżeli się chce to znajdzie się trochę czasu w tygodniu. Nie trzeba od razu biec na siłownię przerzucać stal czy iść na basen udawać Otylię Jędrzejczak. Nie trzeba też ćwiczyć codziennie. W Internecie mnóstwo jest teraz filmików z domowymi treningami, od których spokojnie można zacząć 2-3 w tygodniu. A jeżeli nawet na to nie ma czasu to warto więcej spacerować (ostatnia moda na 10 000 kroków dziennie to naprawdę dobry pomysł na większą aktywność i istnieje wiele darmowych aplikacji, które można ściągnąć na swojego smartfona, które liczą nasze kroki). Można wysiąść 2 przystanki wcześniej i iść pieszo choćby 10 minut. Wybierać schody zamiast windy. Pójść na spacer wieczorem z mężem, żoną, dziećmi, chłopakiem, dziewczyną czy znajomymi. Spędzić aktywniej weekend. Bo niestety ciągłe siedzenie i mało ruchu to chyba największa plaga naszych czasów. A żeby być aktywnym nie trzeba od razu biegać maratonów, ale po prostu ruszyć trochę bardziej tyłek ;)
Za mało snu i ciągły stres
Wiele osób bagatelizuje czas snu i kilka razy w tygodniu śpi mniej niż 6 godzin na dobę. Z badań wynika, że często niedostatek snu „nadrabiamy” jedząc więcej kalorii (ok. 500 kcal więcej na dzień). Dzieje się tak, bo przez niedobór snu wzrasta nam poziom hormonu odpowiedzialnego za uczucie głodu, a poziom hormonu poczucia sytości spada. Dodatkowo przez brak snu rośnie hormon stresu, który powoduje większy apetyt. A brak snu i stres powodują wzrost jeszcze jednego hormonu, czyli kortyzolu, który na dłuższa metę powoduje zwiększone odkładanie się tkanki tłuszczowej. Warto więc zadbać o to, żeby jednak się wysypiać i nie puszyć się dookoła, że spaliśmy 3 godziny i że jesteśmy niezniszczali, bo tyle nam w zupełności starcza. Zazwyczaj dorosła osoba potrzebuje 7-8 godzin snu na dobę, istnieją wyjątki, którym starcza i nieco ponad 6 godzin. Ważne po prostu słuchać swojego organizmu i spełniać jego potrzeby, bo nawet taka z pozoru błaha rzecz jak sen, a raczej jego brak może nieźle zamieszać…
2 komentarze
To podobnie jest z sałatkami…. człowiek myśli że jak sałatka to zdrowe i może jeśc bez ograniczeń a tam majonez, kurczaczek itp itp albo produkty light… człowiek zje ich więcej, czekolada bez cukru – niby można zjeśc wiecej i w rezultacie wychodzi nadwyżka kaloryczna
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że zbyt mała ilość snu sprawia, że apetyt wzrasta. U mnie tak się dzieje jak niedosypiam.