Kuchnia japońska dotąd kojarzyła mi się głównie z sushi, dlatego postanowiłam poszperać i znalazłam parę perełek wartych wypróbowania. I tak przeglądając to wszystko muszę Wam powiedzieć, że naprawdę warto zaprzyjaźnić się z nią na chwilkę chociaż, bo takich smaków i potraw nie uraczycie nigdzie. Oryginalne połączenia, wszystko z pozoru łagodne i delikatne, a jednak ma swój pazur. Tym razem przygotowałam tsukemen, czyli japońska zupa. Moja mama, kiedy jej opowiadałam o tej zupie powiedziała, że to „szalone żarcie” i wiecie, nawet to pasuje. U nas w domu raczej stawia się na tradycyjne smaki, ale ja lubię sobie czasem pozwiedzać. I Was zapraszam na tour ze mną. Dzisiaj z wyrazistą, oryginalną i bardzo smaczną zupą. Takiej jeszcze nie jedliście ;>
I jak pisałam, przepraszam za gorszą jakość. Ale już wyszperałam lokalizację ładowarki z naprawdę wielkich głębin mojej głowy i już za niecały tydzień ją odzyskam :) Zapraszam – tsukemen, czyli japońska zupa przed Wami :)
Tsukemen, czyli japońska zupa
(2 porcje)
~ 200 g schabu
~ 1 papryczka chilli (ew. porządna szczypta chilli)
~ 2 dymki ze szczypiorkiem
~ 200 g pieczarek
~ 500 ml bulionu (z kostki da radę ;))
~ 2 cm kawałek imbiru
~ 1 ząbek czosnku
~ 3-4 łyżki sosu sojowego
~ 1 łyżeczka oleju sezamowego
~ 1 jajko ugotowane na twardo
~ ugotowany makaron ryżowy do podania
~ olej, sól, pieprz
Schab kroimy w paski i razem z posiekaną papryczką smażymy kilka minut na odrobinie oleju, aż mięso się lekko zrumieni. Następnie wlewamy bulion, wrzucamy cebulki dymki, imbir, czosnek i pieczarki. Gotujemy na średnim ogniu do miękkości mięsa (ok. 15 minut powinno starczyć ;)).
Wyjmujemy imbir i czosnek. Dodajemy sos sojowy. Doprawiamy solą (ostrożnie, bo sos sojowy jest już dość słony!), pieprzem i olejem sezamowym. Wlewamy porcje do talerzy. Do każdego wkładamy po pół jajka, posypujemy posiekanym szczypiorkiem i podajemy z makaronem ryżowym. Smacznego :)
3 komentarze
Jak bym pominęła ten schab, to wydaje mi się całkiem smaczna; )
Tylko przerobić na wege i można jeść:D
Ciekawa zupa, o takiej jeszcze nie słyszałam :)