Brukselka chyba już zawsze będzie kojarzyła mi się z gorzkawymi kuleczkami, które wyławiałam z zupy jarzynowej w dzieciństwie. Już wielokrotnie odczarowałam sobie ten smak i przekonałam się sama, że brukselka może smakować przecudownie (jak na przykład w curry z dynią albo w formie zapiekanej z kruszonką z parmezanu), to ta mała trauma z dzieciństwa pozostaje. I myślę, że nie tylko ja ją mam ;) A jeśli u Was trauma jeszcze trwa i chcecie w końcu przekonać się, że brukselka jest super albo już to wiecie, ale potrzebujecie jeszcze potwierdzenia, to mam dla Was idealny najprostszy i najlepszy patent na brukselkę – pieczona brukselka przed Wami. Nie wiem nawet jak opisać ten diametralnie różny smak brukselki pieczonej od gotowanej, ale to naprawdę kosmos – brukselka jest chrupiąca, lekko dymna, jakby z grilla, mięciutka w środku i tak bardzo smaczna, że można ją jeść miskami (sprawdzone ;-)). Ja ją absolutnie uwielbiam, jest super łatwa, szybka i jadam ją najczęściej, co Wam też bardzo polecam. Zapraszam – pieczona brukselka zaprasza :-)
Pieczona brukselka
(4 porcje jako dostawka albo 2 jako osobne danie)
~ 500 g brukselki
~ 5 łyżek oliwy
~ 1/2 łyżeczki soli
~ 1/4 łyżeczki pieprzu
Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni.
Brukselkę kroimy na połówki (chyba, że macie drobną – wtedy nie trzeba ;-)). Mieszamy z oliwą, solą i pieprzem. Wysypujemy luźno na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy ok. 30 minut w rozgrzanym piekarniku, aż się ładnie zarumieni. Podajemy jako osobne danie z pieczywem albo jako dostawkę do obiadu. Smacznego :-)